niedziela, 20 września 2009

"Żółty pies", czyli nic specjalnego.

Chociaż deklarowałam trochę inne książki, przez „Czarny szal” nie byłam w stanie się przedrzeć, a przeczytanie jedynie tytułowego opowiadania to chyba nie do końca to, o co chodzi. Szukając szybkiego zastępstwa trafiłam w bibliotece na „Żółtego psa” i niestety, przy całej mojej miłości do kryminałów i różnorakich postaci detektywów, książka Simenona nie zachwyciła mnie. Możliwe, że akurat na taką trafiłam, bo jak przeczytał „Żółtego psa” również C., stwierdził, że jemu wygląda to na wczesną książkę o Maigrecie. I faktycznie, jest jedną z pierwszych napisanych o tym komisarzu, nie wykluczam więc możliwości, że kolejne są lepsze.
Akcja toczy się w małej wsi portowej, gdzie zostaje zamordowany, najwyraźniej przypadkowo, pan Mostaguen. Wkrótce okazuje się, że cała tajemnica zdaje się skupiać wokół trzech mężczyzn, którzy mają w zwyczaju spędzanie wieczorów w kawiarni hotelu „Amiral”. Maigret, człowiek raczej milczący, spokojny i chyba raczej pochmurny oraz młody inspektor Leroy starają się rozwiązać tę zagadkę, w której tle plącze się ogromny, żółty pies.
To ja może krótko podsumuję moje wrażenia. Przede wszystkim „Żółty pies” nie byłby przeze mnie nazwany klasycznym kryminałem, chociaż oczywiście morderstwa są. Bardziej czymś jak mała łamigłówka do rozwiązania, de facto prosta. Tutaj leży moja pierwsza bolączka – historia jest tak banalna, że rozwikłanie jej nie przedstawia najmniejszej trudności, nawet nie znając dokładnych przyczyn zachowań bohaterów.
Drugą bolączką jest sam Maigret, a dokładniej jego brak. Snuje się jakiś facet tam i z powrotem, zbyt wiele z tego nie wynika, a na koniec rozwiązuje tę zastraszająco skomplikowaną tajemnicę, ale w sumie wielu podejrzanych mu nie zostało. Komisarz jakoś tak chyłkiem pojawia się w tej opowieści, chociaż w praktyce znajdziemy go na prawie każdej stronie, ja jakoś nie widziałam tej postaci, w ogóle nie wyczułam jego charakteru. Ot, jest sobie Maigret. Fajnie.
Tak też „Żółtego psa” raczej bym nie polecała, ale jak już zaznaczyłam na początku, możliwe, że sięgnę jeszcze po inne kryminały z Maigretem, bo naprawdę podobał mi się styl Simenona, a skoro napisał o facecie całą kopę książek, musi w nim być coś więcej.

0 komentarze:

Prześlij komentarz