niedziela, 17 stycznia 2010

"Zamki z piasku", Alessandro Baricco.

Alessandro Baricco jest bez wątpienia w mojej liście top iluś tam ulubionych pisarzy. Lista „top iluś tam” składa się – szokujące – z iluś tam nazwisk, zależnie od dnia, humoru i aktualnego stanu pamięci, z której owe nazwiska wygrzebuję. Kto wie, może nadejdzie dzień, w którym „top iluś tam” ujrzy światło dzienne w wirtualnej rzeczywistości tego bloga? Och, to by było szalone :)

Kiedy czytałam „Jedwab”, zakochiwałam się w sposobie pisania Baricco, w jego zdaniach (oraz oczywiście w dobrym tłumaczeniu). W rzeczywistości, którą ten włoski pisarz oddaje niezwykle plastycznie – ja czytając jego książki widzę kolory, słyszę dźwięki, półtony i szelesty. Magia.
Jednakże „Zamki z piasku” pobiły „Jedwab” na głowę. Nie spodziewałam się, że Baricco mógł napisać jeszcze lepszą książkę, ale jednak. Możliwe, że „Zamki z piasku” urzekły mnie również fabułą, bo z „Jedwabiu” pamiętam głównie te obrazy, które stawały mi przed oczami. W tej książce zainteresowana byłam bohaterami, a kilkoro ich jest. I wszyscy lekko oryginalni – niewątpliwie nie jest to książka o szarej codzienności i szarych szaraczkach.
"Od czasu do czasu pan Rail wracał. Z reguły zdarzało się to w jakiś czas po tym, jak wyjechał. Co świadczy o ładzie wewnętrznym, psychologicznym i, rzecz by można, moralnym tej postaci. Na swój sposób pan Rail lubił dokładność."*
Dziwni są ludzie z miasteczka Quinnipak, których dziwne pomysły i dziwne losy splatają się ze sobą.
Pan Rail – podróżnik, którego piękne i ekscentryczne marzenia pękają, jak „szklane kule”. Jego żona, Jun, z ustami, od których nie sposób oderwać wzroku, a ja nie wiem dlaczego, wyobraziłam ją sobie jako bardzo smutną kobietę. Pekisch, który wie wszystko o muzyce i instrumentach, a całe życie nie może znaleźć swojej nuty, którą według niego każdy człowiek ma. Pehnt, dzieciak, który musi dorosnąć do swojej marynarki i ma kajecik, w którym zapisuje życie, żeby się w nim nie pogubić. I tak dalej, i tak dalej…
Jedyna postać spoza Quinnipak była właśnie tą, której historię śledziłam najuważniej. Hector Horeau, architekt z obsesją szklanych domów i jego konkursowy projekt Crystal Palace, który splótł losy Horeau i pana Raila. Quinnipak widziane jego oczami przestało być normalnym miasteczkiem, a świat pana Horeau, przed którym chciał się chować za szkłem, był zdecydowanie najbardziej intrygującym, ze wszystkich pokazanych w „Zamkach z piasku” światów.
"To w tej – w tej właśnie – twarzy uwięzło spojrzenie Hectora Horeau, a dokładniej rzecz biorąc, uwięzło całego jego życie, a jeszcze dokładniej, uwiązł cały jego los. Nie była to zresztą twarz najładniejsza, co sam Hector Horeau przyznawał bez trudu w następnych latach. Ale są statki, które uwięzły w miejscach bardziej absurdalnych. Życie może spokojnie uwięznąć w każdej twarzy."**
Baricco ma styl, którym nie mogę się przestać zachwycać. Najchętniej zacytowałabym trzy czwarte „Zamków z piasku” tutaj, wymieniając wszystkie „najlepsze” fragmenty. W „Jedwabiu” pięknie napisał o świecie – o długiej drodze do Chin, o spokojnej Francji – dzielił się swoimi obrazkami, które potem kręciły mi się w głowie. „Zamki z piasku” są książką przede wszystkim skoncentrowaną na ludziach. I okazało się, że o nich też umie pięknie napisać.
"Miał jedenaście lat, ale miał je na swój własny, bardzo szczególny sposób. Zdawało się, że żyje w jakimś osobliwym akwarium, gdzie nie istnieją słowa, a czas jest jak różaniec, którego paciorki przesuwa się z pełną cierpliwości uwagą."**
Interesujące są te smutne i radosne charaktery w „Zamkach z piasku”, i ułamki ich życia, które w swoim niezwykłym stylu uchwycił Baricco. „Wszyscy dzieci Boga, gdyby tylko gdzieś istniał”.

* "Zamki z piasku", A. Baricco, przekład: Halina Kralowa, wyd. Czytelnik, 2006r., s. 19
** ten sam, s. 160
*** ten sam, s. 110

3 komentarze:

Joanna_Czytelnik pisze...

Tak bardzo mnie zachęciłaś (a gdy zobaczyłam tag "Moje cuda", aż się uśmiechnęłam), że natychmiast zarezerwowałam sobie tę książke w bibliotece. Dosłownie przed momentem. I jutro po nią idę. :-)

liritio pisze...

Joanna, nawet sobie nie wyobrażasz (chociaż może jednak sobie wyobrażasz) jak mi miło :) Nie wiem czy jest coś przyjemniejszego, niż zachęcenie kogoś do książki/filmu, który jest właśnie takim moim prywatnym cudem :)
Mam nadzieję, że Tobie również się spodoba.

aerien pisze...

To ja jeszcze dodam, że i mnie niesamowicie zachęciłaś, zwłaszcza cytatami,.. Ech, coś czuję, że to książka / autor dla mnie :)) Świetna recenzja, dziękuję.

Prześlij komentarz