środa, 19 maja 2010

"Jestem tu od wieków", Mariolina Venezia.

Lubię takie historie o rodzinach, wszelkich zjazdach po latach i innych tego typu cudach. W ogóle historie, w których przeplatają się różne życia, wpływają na siebie nawet nieświadomie, zawsze mnie interesowały. Ale "Jestem tu od wieków" czytało się średnio podniecająco. Nie to, żeby z tą książką było coś nie tak, skąd, ale szału nie ma.
Pani Venezia leci przez pokolenia kobiet pewnej włoskiej rodziny, włazi w ich umysły, tłumaczy dziwactwa i zboczenia, opowiada ich myśli. I niby cacy, ale cały czas nie mogłam się opędzić od wrażenia, że to wszystko jest mocno wtórne. Nietypowe, albo właśnie typowo pokrętne toki myślenia seniorek rodu, kobiety, które wiele chciały i dostały zupełnie co innego, a także takie sobie bajeczki, które znajdywałam wcześniej w tłumie innych książek. "Jestem tu od wieków" to książka co prawda włoska, ale bardzo w stylu niektórych tytułów z Ameryki Południowej - takie książki jak "Ewa Luna" Allende czy "Przepiórki w płatkach róży" kojarzą się natychmiast, de facto obie zachwaliłabym znacznie bardziej, niż "Jestem tu od wieków". Może temat główny lekko inny, ale specyfika postaci podobna, jak i sposób pisania.

Ale "Jestem tu od wieków" nie jest nie do polecenia, czyta się miło i nawet miejscami wciąga. Tylko jak chcę książki włoskiej, to wolę Baricco, a jak słodko-gorzko o komunistach, to Guareschiego. Chyba po prostu pani Venezia jest z jednej strony zbyt kobieca, żebym mogła ją czytać całkowicie bezboleśnie, a z drugiej zbytnio się powtarza, żeby mnie bardzo zainteresować.

7 komentarze:

Unknown pisze...

Mnie się czytało bardzo przyjemnie. Miła historia o sile kobiet połączona również z ich przywarami. Wzruszeń jako takich nie odnotowałam w pamięci, za to uśmiechy pod nosem jak najbardziej. Zgodze się jednak, że na pewno znajdą się lepsze książki od tej.
Wydaje mi się, że podstawową reklame robi tutaj okładka. Ta dziewczynka jest tak cudowna, że nie można przejść obojętnie obok niej.
Pozdrawiam serdecznie :-)

izusr pisze...

Fakt, okładka jest przecudna. A ja teraz właśnie czytam "Kamienie przodków" i mam podobne odczucia do Twoich, bo książka ta strasznie przypomina mi, budową i style, "Czasy Czerwonych Gór" i powoli, powoli strasznie się zniechęcam i nie wiem czy wymęczę to do końca.

Tucha pisze...

Okładka przecudowna, czytałam u Anhelli recenzję innej książki tej Pani i jestem zakochana tak jak w tej...:) a może to ta włoska obsesja :)
Pozdrawiam!

liritio pisze...

Miss Jacobs, rzeczywiście, okładka jest zrobiona świetnie, nie tylko dziewczynka jest genialna, ale ta babcia obok niej też robi niemałe wrażenie, chociaż mniej się rzuca w oczy :)

Izsur, czytałam "Póki rekin śpi" i faktycznie, też książka w ten deseń, a nad "Kamieniami przodków" tej autorki się zastanawiałam i sama nie wiem. Od razu po "Póki rekin śpi" miałam ochotę na kolejną jej książkę, ale jakoś mi przeszło. A "Czasów Czerwonych Gór" nie znam, nie mam pojęcia, co to jest :) muszę się przyjrzeć tej książce.

Tucha, możliwe, że to włoska obsesja :) chociaż, jak pisałam w recenzji, dla mnie ta pani jest mało włoska. Ale może inne książki ma lepsze, a może po prostu to mnie coś nie pasowało :)

izusr pisze...

Prawdopodobnie "Kamienie przodków" pomyliły Ci się z "Bólem kamieni". "Ból kamieni" to tej autorki od "Póki rekin śpi", Minely Agus. Aaaa, robią zamieszanie z tymi tytułami, a jeszcze wszystko wydane w jednej serii ;). W każdym razie "Ból kamieni" czytałam i mnie się podobało, końcówka mnie zaskoczyła, ciekawa jestem właśnie jak ten rekin wypada. "Kamienie przodków" są autorstwa Aminatty Forny (nie wiem czy dobrze odmieniam ;)), to opowieści afrykańskich kobiet o przeszłości, a bardzo mi się kojarzy z "Czasem Czerwonych Gór", bo i tam głos zabrały kobiety, mówiące także o swojej przeszłości, tyle, że tamte pochodziły z Mongolii ;)

liritio pisze...

No tak, roztrzepana ja :) Ale "Kamienie przodków" w takim razie też kojarzę, jednak tylko z bardzo pochlebnej recenzji Claudette.
A skoro "Ból kamieni" ma zaskakujące zakończenie, to może jednak się skuszę? Jakoś mało książek zaskakuje zakończeniem. "Póki rekin śpi" wypada, rzekłabym, średnio, ale generalnie ten typ książek to trochę nie moja bajka.

Joanna_Czytelnik pisze...

Jestem zauroczona szatą graficzną całej serii. Można je rozpoznać na pierwszy rzut oka, z kilometra regałów od razu widać, o co chodzi. Może przeczytam, jeśli nie będę miała niczego innego na półce... ha ha. Czyli nieprędko ;-)

Prześlij komentarz