piątek, 13 sierpnia 2010

"Zdążyć przed zmrokiem" i podobne przyjemności.

"Zdążyć przed zmrokiem" Tany French można podsumować jednym zdaniem: dobrze żarło i zdechło. Ta książka prezentuje sobą zmarnowany potencjał, na dodatek zmarnowany bezsensownie, kilkoma ostatnimi stronami.
Czytało się ją świetnie, byłam pod wrażeniem, że kobieta stworzyła tak prawdziwą postać męskiego bohatera. Nastrój jak w najlepszych książkach Lehane'a, nieprzekombinowana, ale złożona i przemyślana akcja, wyraziści, dopracowani bohaterowie - naprawdę, leciałam przez te kilkaset stron jak burza, byle dalej, byle już wszystko wiedzieć.
No właśnie, a na końcu taka niemiła niespodzianka, jakby samej autorce zabrakło konceptu, jak też można skończyć, jaką pętlą zamknąć całość. Wielka szkoda.
Ale ostatnie strony nie zmieniają faktu, że "Zdążyć przed zmrokiem" jest kryminałem (thrillerem? w sumie nie wiem) na bardzo wysokim poziomie, właściwie jest po prostu świetny. Gęsta atmosfera, cięty dowcip i wrażenie, że ta cała brudna i mroczna policyjna praca właśnie tak wygląda (nawet jeżeli wygląda inaczej, nieważne, wolę tę wersję).
Chętnie przeczytam kolejne książki autorstwa Tany French. Przeczytam, mając nadzieję, że zachowa podobny standard i poprawi się na finiszu.

W następnej kolejności dorwałam się do "Zjazdu szkolnego" Simone van der Vlugt, i z oceną mam niemałą zagwozdkę. Jest to przyjemny kryminał, napisany tak dobrze, że wciągnął mnie mimo wszelkich moich zastrzeżeń co do głównej bohaterki. Właśnie, Sabine - z jednej strony kobieta, którą obdarzyłabym sympatią, z drugiej dziecinna osóbka pełna głupich problemów.
Do tego całkiem miły jest fakt, że autorka nie pisała "Zjazdu szkolnego" (nie mam pojęcia, dlaczego ta książka ma taki tytuł) ściśle w formie kryminału czy thrillera. Sporo psychologii jest w tej historii, mały romansik, dręczenie w szkole, mobbing w pracy, przez pierwszą połowę po kryminale właściwie ani śladu.
Jednak "Zjazd szkolny" nie wytrzymuje porównania ze "Zdążyć przed zmrokiem" - nagle traci głębię, nagle okazuje się, że wszystkie postaci są szablonowe i z papieru, nagle akcja jest prosta jak budowa cepa, nagle, ciągle przyrównując, "Zjazd szkolny" staje się przeciętnym czytadłem. A dokładniej stałby się, gdyby nie jedno "ale" w postaci zakończenia.
Na koniec naprawdę się uśmiechnęłam, ponieważ takiego rozwiązania nie spodziewałam się zupełnie. Także zakończeniem Simone van der Vlugt zdobyła sporo dodatkowych punktów do treści. Właściwie to właśnie koniec jest powodem, dla którego naprawdę warto wspominać o tej książce, koniec zmienia całość w coś o stopień bardziej interesującego.

I Fitzek na zakończenie. "Ajajaj!", mogłabym zawołać, gdyby tylko istaniał szansa, że mnie usłyszycie. Nasłuchałam się pochwał, naczytałam recenzji pełnych dobrych słów, i jak mam teraz napisać, że panu F. mówię "raczej nie"?
Przede wszystkim, "Śmierć ma 143cm wzrostu" wydała mi się potwornie przekombinowana, akcja opiera się na temacie tak wydumanym, że można by przecierać oczy ze zdziwienia, że ktokolwiek coś takiego wymyślił. Nie zaprzeczę, że Sebastian Fitzek ma spory talent do swobodnego i bardzo sprawnego prowadzenia akcji, jako że "Śmierć ma 143cm wzrostu" to bardzo dobrze napisany kryminał. Ale mnie zabrakło głębi postaci, które były jak marionetki w skomplikowanej intrydze, przesuwane przez autora, nie żyły własnym życiem. Jak w "Incepcji" Nolana, podobnie w "Śmierć ma 143cm wzrostu" nagromadzenie treści zabiło miejsce na zbudowanie napięcia i rozpisanie postaci.
A szkoda, bo Sebastian Fitzek robi wrażenie pisarza, który mógłby dużo więcej, z taką wyobraźnią i warsztatem. Tylko według mnie nie do końca słusznie ukierunkowuje swoje zdolności, skupiając się na akcji i zapominając, że siła leży zwykle w prostocie.

2 komentarze:

Anna pisze...

Bo Fitzek kryminałów nie pisze tylko thrillery psychologiczne ;P U niego IMO nie charakteryzacja postaci odgrywa rolę, tylko zagmatwane koleje losu. Mnie sie akurat ta książka Fitzka najmniej podobała.

liritio pisze...

Jeżeli pisze cokolwiek psychologicznego, to chyba jednak powinien się bardziej skoncentrować na charakteryzacji postaci. Nie wiem, nie przekonał mnie do siebie.

Prześlij komentarz