środa, 22 czerwca 2011

Gianrico Carofiglio.

Guido Guerrieri jest bohaterem cyklu kryminałów prawniczych, a właściwie czegoś pomiędzy kryminałami a książkami o procesach sądowych. Guido jest cudowny, do czego może przejdziemy potem, a książki Carofiglio... Hmm, czytanie ich sprawia mi przyjemność dużą, ale nie zaprzeczę, że odpowiada mi po prostu klimat niewielkiego włoskiego miasta, odpowiada mi charakter głównego bohatera (przynajmniej dopóki Carofiglio nie robi z niego ostatniego sprawiedliwego, jakby John Wayne urwał się z "W samo południe" i trafił do Bari), odpowiada mi powolny rytm tych książek i lecące w tle muzyczki (tak, Guido jest muzycznie zbliżony do mnie, a Carofiglio skrzętnie wplata w akcję ścieżkę dźwiękową).

W serii "Lato z kryminałem" z 2009 roku Polityka oferowała część pierwszą cyklu, w tym roku jest druga, "Z zamkniętymi oczami". I o ile jakiekolwiek krzewienie nawyku czytelnictwa jest piękne i zacne, irytują mnie te projekty Polityki niebotycznie. Rok w rok, a przecież to już co najmniej cztery lata, ci sami autorzy, Krajewski, Marinina, Mankell, Grimes, Konatkowski i ktoś tam jeszcze znany i lubiany. Po prostu szkoda, że Polityka mając pewną siłę sprawczą w świadomości nabywców, nie proponuje jakichkolwiek autorów poza kilkoma ze stałego kółeczka. W ogóle nie pojmuję, dlaczego z roku na rok te nazwiska się powtarzają, o ile piękniej byłoby rokrocznie wynajdywać coraz to nowych autorów, a nie trzy czy cztery lata pod rząd tłuką kryminały Marininej. Dziękuję, jakby mi się spodobało, nie czekałabym rok na kolejny tom, tylko poszła do biblioteki czy księgarni i przeczytała wszystkie oddzielnie od projektu Polityki.

Wracając do Carofiglio, z pewną niechęcią przyznam, że bardzo podobał mi się jedynie pierwszy tom, właśnie "Świadek mimo woli". A najbardziej-bardzo jego pierwsza część, kiedy to Guido jeszcze daleko jest od właściwego wątku książki, czyli pewnego pana oskarżonego o morderstwo małego chłopca. Najlepszy jest fragment, w którym Guido rozwodzi się z żoną i dostaje depresji, tam wyraźnie widać jego naprawdę ciekawy charakter, jego upodobania, jego postać w pełnej krasie. Ponieważ im dalej w kolejne książki, tym bardziej niezniszczalny Guido się staje, tylko w "Świadku mimo woli" tego pierwszego uciśnionego pan adwokat broni jeszcze całkiem ludzko, upadając po drodze nie raz.

Natomiast "Z zamkniętymi oczami" uznałabym, że ma najciekawszą, najlepiej skonstruowaną akcję, prawie przewrotną, zaskakującą. A zapewne gdyby nie moje szczere przywiązanie do głównego bohatera, nie raziłaby mnie aż tak bardzo jego przemiana w prawniczego McGyvera.
I znowu to robię, piszę o autorze, którego polubiłam i na którego kolejne książki czekam, piszę o jego pierwszych trzech opublikowanych kryminałach, i prawie wyłącznie marudzę.
I jeszcze domarudzę więcej, na część trzecią ("Ponad wszelką wątpliwość"). Przeczytałam z irytacją i tylko tę irytację pamiętam z lektury ponad rok temu. Oraz jakąś piękną panią kręcącą się koło głównego bohatera.

Chciałam zachwalić, a wyszło jak zwykle. Ale gdyby uważnie marudzenie przesortować, pierwszy tom cyklu, "Świadek mimo woli" jest świetny i bez marudzących komentarzy. I ten Guido interesujący. Cudny wręcz.
Tak czy inaczej przeczytam kolejne części, o ile zostaną kiedyś przetłumaczone, chociażby po to, żeby sprawdzić, czy Guido przestanie być Supermanem. Mam mgliste wrażenie, że koniec trzeciej części kładzie kres jego aurze superbohatera, wraca na najlepsze tory z pierwszych stron, na których dopiero go poznawałam.

2 komentarze:

tamaryszek pisze...

Liritio, diagnoza jest prosta. Zakochałaś się w Guido. Dlatego tak miło wspominasz jego depresję towarzyszącą rozwodowi i tak się irytujesz, gdy wokół niego zaczyna krążyć piękna kobieta.
Uczucie z domieszką egoizmu. Ładnie to tak? Cieszyć się cierpieniem (bo zwiększa atrakcyjność) i wkurzać powodzeniem (zazdrość)?
Marudzenie jedno, uzależnienie drugie.
"Polityka" powinna wziąć sobie Twoje słuszne spostrzeżenie do serca.
ren

liritio pisze...

Ha, tamaryszku, jaka piękna teza :) zawsze to rozwiązanie pasujące w stu procentach, szczególnie, że non stop zakochuję się w bohaterach książek :)
Ale... Ale tak naprawdę obawiam się najgorszego - czyli, że to nie moje wielkie uczucie, ale po prostu Carofiglio trzecią częścią drastycznie obniżył poziom, a opis depresji Guido jest najlepszym, co w tych trzech książkach można znaleźć.
Oczywiście wersja moich egoistycznych uczuć podoba mi się znacznie bardziej :)

Prześlij komentarz