środa, 8 lutego 2012

I am Sherlocked.

Papierowa latarnia, wybierając między innymi Liritio do serialowego łańcuszka zwierzeń (wybacz poślizg), stała się bezpośrednią przyczyną wyznania, do którego zbieram się od mniej więcej roku. Ale po kolei - chociaż tytuł już mówi wszystko.

Jestem do serialowych rozrywek przywiązana niczym kogucik do kokoszki. Kocham je, ale troszkę. Przebieram wybrednie, zakochuję się w banalnym szczególe i już zostaję. Na chwilę. Albo na dłużej. Tak czy inaczej, moje upodobania serialowe zmieniają się niczym w kalejdoskopie (ha, żarcik jak ta lala), jak tu wybrać te ulubione?

Prosto, takie są dwa: "Seks w wielkim mieście" i "Przyjaciele".
Tyle. Oryginalnością nie powaliłam, wybaczcie.

Oba już zdjęte z anten, owiane każdy własną legendą, wszyscy je znają, nawet jak ich nie znają, pewnego rodzaju ikony swoich czasów. Nie mam więc do dodania wiele, a na pewno nie dziś. O rzeczach ukochanych mogę dużo albo wcale, dzisiaj będzie wcale.

Ale! Jest jedno cudeńko antenowe (już wiecie, już wiecie które...?). Serial idealny, naprawdę, nie mam ani jednej uwagi krytycznej. No dobra, jakąś tam mam, nieistotną, nieważną, tycią, nawet nie wspomnę.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam, że BBC wypuściło serial oparty na motywie Sherlocka Holmesa i przeniosło go do współczesnego Londynu... Nie sądziłam, że to może się udać. A że w tak spektakularnie dobrym stylu, od zera do bohatera, jestem pod wrażeniem od dłuższego czasu.

Perfekcyjna obsada, pochwały i nagrody leją się zewsząd, ja też jestem zafascynowana, też czekam na kolejny sezon z utęsknieniem.

Oczywiście najbardziej kocha się Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana, Sherlock i Watson, panowie dograli się idealnie, fani zapewne wariują w wymyślaniu historii łączących tę dwójkę innego rodzaju więzią, niż przyjaźń. Jednak cała obsada serialu to strzały w dziesiątkę, z moim ulubieńcem Moriartym. Zastanawiałam się, jak go sportretują, i udało się brawurowo.

Zaadaptowane opowiadania A. Conan Doyle'a tworzą półtoragodzinne odcinki pełne znakomitych dialogów (niestety na razie jest ich tylko sześć), a wiążąca je opowieść o specyficznych panach (i epizodycznych paniach) nie pozwalała mi spokojnie zasnąć kilka razy. Emocje obudziły się nawet w Liritio, o to w rzeczywistości jest znacznie trudniej, niż mogłoby się wydawać.

Oddzielne zagadki każdego odcinka, oddzielna historia przewodnia, i te wszystkie piękne szczegóły! Co łączy ze sobą Sherlocka Holmesa i Bee Gees? Odpowiedź na to pytanie czeka. A ja usychając z tęsknoty mogę klikać replay przy "Staying Alive" i uśmiechać się pod nosem.

Nie oglądacie seriali. I nie lubicie Sherlocka Holmesa. Nawet jeśli w ogóle nie przepadacie za wizją i fonią, oglądajcie Sherlocka BBC, jest to twór perfekcyjny, porywający i szkoda przegapić, a przynajmniej nie spróbować.

Hm... Tak, wydaje mi się, że już nie pozostawiłam żadnych wątpliwości, jaki jest mój ulubiony serial.

16 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam więc w szanownym gronie ludzi (jednak raczej kobiet:)) które są Sherlocked:D

Agna pisze...

Jak miło się to czyta, raz za razem. Mnie wcięło totalnie, serial jest uzależniający, a fani na świecie niezwykle kreatywni. Czy widziałaś "Urodziny Szczepana"? ;)

"Sherlock" jest rewelacyjnym serialem, pełnym smaczków i aluzji. Nie wiem jak zacznie się trzeci sezon, bo to materiał niezwykle śliski do wybrnięcia.

Na razie nadrabiam braki w filmografiach Cumberbatcha i Freemana. Pewnie zainteresuje mnie "Being human" oraz Andrew Scott. Tyle możliwości, że oczekiwanie na trzecią serię nie będzie takie uciążliwe.

A tak "I am Sherlocked", "I believe in Sherlock" i "Moriarty was real". ^^

liritio pisze...

Jest uzależniający, prawda. "Urodziny Szczepana"? Nie widziałam, ale zaraz postaram się wyśledzić cóż to takiego :)

Właśnie koniec drugiego sezonu to ta moja tycia krytyka, to co zrobił Moriarty nie pasuje mi do jego ogólnego emploi. Ale to nieważne, na trzeci sezon czekam strasznie i mimo problematyczności nadchodzących odcinków, jakoś nie mam wątpliwości, że twórcy wybrną koncertowo.

Twoje nadrabianie filmografii spostrzegłam, "Confetti" :)
A Andrew Scott... Oj, brak słów :) ale Twoja metoda jest niezłym remedium na niecierpliwe wyczekiwanie, rzeczywiście, może sama tak spróbuję.

Agna pisze...

A Birthday party jest tutaj:
http://vimeo.com/35810779

Właśnie to co zrobił Moriarty było totalnym zaskoczeniem. Nie tego się ludzie spodziewali.

Gordiana17 pisze...

Tylko, czy to, co zrobił Moriarty, jest na pewno prawdziwe? ;)

Kocham ten serial. I zarażam nim, kogo się da. Kilku facetów też. W tym jednego tak, że pisał do mnie maile, czy już wiem, kiedy wreszcie będzie druga seria. Od lipca począwszy pisał ;)

papierowa latarnia pisze...

też zawsze mam poślizg ze wszystkim :) Muszę tego Sherlocka w końcu obejrzeć bo dookoła same peany na jego cześć, no a Watsona gra Bilbo Baggins, teraz dostrzegłam! :)

liritio pisze...

Agna, Szczepan i Jaszczur nawet jest :) twórczość radosna.
Ja też się tego nie spodziewałam i w sumie zgrzytnęło mi odrobinę. Po prostu ktoś taki nie robi takiego ruchu, mimo wszystko. Ale ten serial stoi na zbyt wysokim poziomie, żeby zrzędzić na temat scenariusza, taka wizja i kropka, niech będzie.


Gordiana17, chyba jednak prawdziwe :) też zarażam (staram się), w sumie mimo tego, że kobiety są bardziej oczywista grupą docelową (sami faceci w rolach głównych, no jasne...), jakoś męskie zainteresowanie Sherlockiem też wkoło widzę.

liritio pisze...

Papierowa latarnia, oglądaj, szkoda nie. I to Watson gra Bagginsa :)) nie odwrotnie! Cóż, w sumie tutaj punkt widzenia zależy od chronologii siedzenia :)

Malwina pisze...

No cóż...Ja chyba nie jestem Sherlocked, mimo ogromnej sympatii do tego serialu. Wszystko mi się podoba, zgadzam się z każdą pozytywną recenzją, polecam go wszystkim, ale jakoś nie zwariowałam na jego punkcie, chyba bym się bez niego obyła. Wiem, jakaś dziwna jestem ;D Ale, ale - postanowiłam sięgnąć po opowiadania o Sherlocku, a gdyby nie serial pewnie odwlekałabym to dalej w nieskończoność.
Seks w wielkim mieście właśnie nadrobiłam i było warto, zastanawiam się więc czy nie sięgnąć po Przyjaciół. Ale z drugiej strony, jest tyle nowych, podobno świetnych seriali, że mam dylemat ;/

liritio pisze...

Malwina, nie no, od razu dziwna :) może troszkę... ;)
Całkowicie oddzielam opowiadania o Sherlocku od tego serialu, to bardzo luźna adaptacja tak naprawdę. Opowiadania Conan Doyle'a czytałam w ilości sporej od dziecka i serial niespecjalnie mi się z nimi kojarzy. Ale skoro dla Ciebie stał się jakąś motywacją, cudownie, opowiadania o Holmesie są świetne.
I żaden nowy serial nie przebija Przyjaciół! :) Serio, serio.

Mariusz Czernic pisze...

Ja też lubię "Przyjaciół", na TVN7 czasem sobie oglądam ten serial, choć nieregularnie.
Z opowiadań o Holmesie czytałem tylko jeden zbiór, składający się, jeśli dobrze pamiętam, z 12-tu opowiadań. Wkrótce zamierzam się zabrać za powieść "Pies Baskerville'ów" :) Serialu nie oglądałem i jakoś mnie do niego nie ciągnie. Może jak będzie w telewizji to obejrzę.

liritio pisze...

"Pies Baskerville'ów" bardzo długo był moją ulubioną opowieścią o Holmesie, a kiedyś nawet się jej bałam :) ale to było w czasach, kiedy bałam się przy "Wyspie złoczyńców" Nienackiego, więc horrorów się nie spodziewaj :) "Psa..." bardzo polecam.
Do serialu nie ciągnie... Hm, mnie też nie ciągnęło, chociaż w pewnym momencie poczułam się zainteresowana entuzjazmem otoczenia. "Sherlock" BBC jest bardzo dobrze zrobiony, to na pewno.

paolka pisze...

bardzo dziękuję za ten wpis, pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Uwielbiam Sherlocka - przede mną ostatni odcinek. pierwszy sezon dość dawno oglądałam, cieszę się, że Sherlock wrócił... Seriale bbc są bardzo dobre. ;)

Beatriz pisze...

Przygodę z serialem dopiero zaczęłam, ale już jestem zachwycona. Zabawna i inteligentna rozrywka.

liritio pisze...

Beatriz, jest czym się zachwycać :))

Prześlij komentarz