czwartek, 25 października 2012

Jesienne oczekiwania w rozkwicie.

Jeszcze raz powrócę do zwiastunów, w końcu jesień to spadające liście, mgły i chłody, i obietnice filmów, które mają zamiar być dobrymi.
Kolejność raczej przypadkowa. Chociaż numer jeden oczekiwań jest rzeczywiście pierwszy.

Stoker.
Reżyseria: Chan-wook Park, premiera: 28.02.2013. Polska? Nie wiem.
To będzie coś. Musi być. Odpowiedni reżyser i Matthew Goode sparowany z Mią Wasikowską w przyprawiającym o ciarki duecie. Czekam zdecydowanie.
Jeszcze jedno, to jest w końcu dobry zwiastun, oddaje klimat, nie opowiada całej historii. A początkowa kwestia Nicole Kidman, oh lala...



Gambit.
Reżyseria: Michael Hoffman, premiera: 21.11.2012. Polska? Hmmm, zapewne nadejdzie.



Mam wrażenie, że to nie będzie aż tak zręcznie cudowny film jak by się chciało. Ale Colin Firth, Alan Rickman i Cameron Diaz w ciekawszej niż zwykle roli... I Stanley Tucci (oczywiście drugi plan, oczywiście będzie genialny). "Gambit" obejrzy się dla samej obsady, już mniejsza o treść, oni każdy scenariusz zamienią w coś wartego czasu.

A Late Quartet.
Reżyseria: Yaron Zilberman, premiera: 23.11.2012 w USA? Chyba tak. O polskiej nie wspomnę. Poza tym film był prezentowany na tegorocznym festiwalu w Toronto.



Obsada obiecująca, chociaż zapowiada się raczej dramat o ambicji niż rzeczywista opowieść o życiu zawodowych muzyków. Ale i tak, filmów innych niż historyczne o muzykach klasycznych nie ma i taki temat mnie cieszy, a zapowiadane wykonanie przyciąga.

Lay the Favorite.
Reżyseria: Stephen Frears. (yaaay!! Liritio wykazuje entuzjazm), premiera: 07.12.2012/polska chyba w styczniu.



Powtórzę: Frears zrobił nowy film, radość w narodzie.
Frears jest reżyserem, którego każdy film bym obejrzała.
"Tamara i mężczyźni" była moim zdaniem mocno niedoceniona, chyba zostało przeoczone, że to nie miała być romantyczna historia.
I Catherine Zeta-Jones, na nią zawsze mogę patrzeć.

Argo.

Reżyseria: Ben Affleck, premiera: 30.11.2012.



Nie można zaprzeczyć, że będąc przeciętnym aktorem, Affleck jest naprawdę dobrym reżyserem. I "Argo" będzie dobrym filmem.

A teraz, ze łzami w oczach bez mała, Liritio przyzna się na co w ogóle nie czeka:
Lone Ranger.
Reżyseria: Gore Verbinski, premiera, ho ho i jeszcze, 03.07.2013.



Nowy film Johnny'ego Deppa, którego praca z Verbinskim wywindowała na sam szczyt "Piratami z Karaibów". A "Lone Ranger" ma w pierwszym i drugim planie obsadę, przez którą powinny spadać nam skarpetki.
I co? Już w to nie wierzę. Nadszedł czas, żeby Depp pokazał się bez makijażu na twarzy w skromniejszym temacie i przypomniał mi, że on potrafi sam cały film unieść, naprawić, zdominować i dostać za to niechętną nominację do Oscara.
Inaczej odmawiam, nie oglądam, tupię nogą i wychodzę.

13 komentarze:

Mariusz Czernic pisze...

Z powyższych filmów czekam przede wszystkim na "Argo", bo również uważam, że Ben Affleck jest dobrym reżyserem. Potrafi nawet tak siebie wyreżyserować, że zupełnie nie irytuje jako aktor :) "Lone Ranger" pewnie obejrzę ze względu na tę westernową stylistykę, ale obawiam się, że podobnie jak w "Piratach..." zostaną tu wprowadzone elementy fantastyczne, które mogą popsuć tę historię.

Madika pisze...

Ja jestem wyjątkiem, bo najbardziej lubię Deppa wymalowanego i przebranego, a "Marzyciel" mnie wynudził (choć sądząc po tematyce - powinien zachwycić). Żaden inny silnie ucharakteryzowany (wręcz udziwniony) aktor nie mógłby sie z nim równać.
Z wymienionych filmów słyszałam tylko o "Argo", na który chętnie się wybiorę, a teraz będę czekać też na "Stokera". Na "Lone Ranger" też choć boję się, że efekty specjalne zdominują fabułę.

liritio pisze...

Mariusz, prawda że to zastanawiające, że Affleck umie sam sobie zagrać zupełnie poprawnie i pasuje, a u innych reżyserów czasem aż zęby trzeszczą na jego widok... Może tak niszczy konkurencję :)
"Piratów z Karaibów" będę broniła dzielnie, historia w jedynce (i jeszcze powiedzmy dwójce) była naprawdę dobra, fantastyka nie psuła nic...
A jeżeli chodzi o Lone Rangera to chyba nie zapowiada się fantastycznie. Przynajmniej nie bardziej niż Indiana Jones.
Ale ja za kinem przygodowym nie przepadam.

liritio pisze...

Lilybeth, Depp... Niby się z Tobą zgadzam, Depp pasuje do dziwacznych ról. Chociaż nie uważam jego roli w "Marzycielu" za nudną, to jest po prostu inny film. Problem jest taki, że rola specyficzna to jedno, a wymalowanie się i starczy to drugie. Jakoś zanim w każdym filmie tapetowali go na biało dawał znacznie lepsze pokazy swoich możliwości aktorskich. Nawet w słabszych filmach, jak np. "Rozpustnik", nie najlepszy scenariusz, prawda, ale Depp był rewelacyjny jako umierający na syfilis skandalista w peruce.
A przyznam szczerze, że jeszcze w "Alicji..." uznawałam, że jest świetnie, chociaż film do kitu, ale potem... Nie wiem, z Deppem coś się niedobrego zadziało, stagnacja ma wrażenie, a w jego przypadku stagnacja to chyba uwstecznianie.

Unknown pisze...

Jejku, zawsze wynajdziesz takie filmy, że potem sama nie mogę wysiedzieć ze zniecierpliwienia. "Stoker"!!!!!!

Mariusz Czernic pisze...

liritio:
Pierwszą część "Piratów..." również lubię i fantastyka mi w niej nie przeszkadzała, ale nagromadzenie elementów fantasy w częściach kolejnych coraz bardziej mnie irytowało. "Lone Ranger" może i będzie pozbawiony fantastyki, ale fabuła dotycząca jakiegoś zamaskowanego mściciela i jego towarzysza wskazuje na podobieństwa do komiksowych opowieści w stylu "Batman i Robin" :) Mam nadzieję, że żadne indiańskie duchy nie będą ingerować w wydarzenia na ekranie :)

fabulitas pisze...

Ja bardzo czekam na "Stokera", a o "Gambicie" i "Lay the Favorite" (Rebecca Hall! Bruce Willis!) nawet nie słyszałam, a to dokładnie ten rodzaj filmów, które może bez oczekiwań, ale z wielką chęcią obejrzę.

Specjalną kinomanką nie jestem, ale mam jeszcze jedną pozycją na liście filmów do zobaczenia najszybciej, jak się będzie dało, a mianowicie nową musicalową ekranizację Nędzników (na świecie w grudniu, w Polsce pod koniec stycznia).

liritio pisze...

Izabela, rzeczywiście Stoker zapowiada się świetnie :)


Mariusz, hm, z tego co mi się obija po głowie Lone Ranger to chyba na podstawie jakiejś prawdziwej historii czy legendy Dzikiego Zachodu...
Jakoś za wiele się po tym filmie nie spodziewam, chociaż przyjemny jest Armie Hammer w głównej roli, i tak jak napisała, obsada drugoplanowa wydaje się co nieco ratować.

liritio pisze...

Fabulitas, "Lay the Favorite" Frearsa to moje spore oczekiwanie, jako że jest to jeden z moich ulubionych reżyserów ("Niebezpieczne związki", "Pani Henderson", "Królowa", "Niewidoczni"...)
"Tamarą Drew" poszedł w innym kierunku niż zwykle i nie zostało to najlepiej odebrane, też nie był to film genialny, fakt. A "Lay the Favorite" wydaje się kontynuować próbowanie innych dróg niż dramaty i zapowiada się, że tym razem pójdzie mu lepiej.

Co do "Nędzników", miałam dodać też ten zwiastun, ale tak naprawdę nie do końca na ten film czekam... Nigdy nie miałam wielkiego przekonania dla tej historii i chociaż zapowiedź robi świetne wrażenie, to nie wiem. Mam wątpliwości. Chociaż Russel Crowe mnie kusi.

fabulitas pisze...

Aaaa, "Tamara i mężczyźni" to "Tamara Drew" była? Podobało mi się nawet, ale nie na tyle, żeby sprawdzić, kto to reżyserował.

Co do "Nędzników", to powieściowy oryginał zrobił na mnie swego czasu ogromne wrażenie, do musicalu nie mam specjalnego sentymentu, w zasadzie przyswoiłam go sobie przez osmozę - piosenka tu, piosenka tam, jak się mocniej obracałam w muscialowych klimatach. W nowej wersji kusi mnie Jackman (śpiewający Jackman = always a good thing) i Hathaway, Crowe nie do końca - lubię go i wiem, że jest dobrym aktorem, ale nie pasuje mi na inspektora Javerta (a co to jest za postać u Hugo, Javert!). No nic, zobaczymy.

Mariusz Czernic pisze...

liritio:
Lone Ranger to fikcyjna postać, która po raz pierwszy pojawiła się w audycji radiowej w 1933 roku, potem zaś w latach 1949-57 powstał serial telewizyjny na podstawie tego słuchowiska.

liritio pisze...

Fabulitas, tak, to ten sam film. Frearsa filmografię zachwalam, na wypadek gdybyś kiedyś miała chęć.
Inspektor Javert to tak, postać jest skrojona świetnie, ale w ogóle Hugo miał talent do tworzenia postaci ogarniętych różnymi obsesjami, zaślepieniem, takich niby złych, ale dobrych, ale całkiem fascynujących.
Frollo z "Katedry Marii Panny w Paryżu" to też postać nie byle jaka.

liritio pisze...

Mariusz, hm, czyli jednak fikcja. To może i duchy Indian faktycznie wejdą tutaj w paradę, trzeba będzie to mężnie znieść :)

Prześlij komentarz