poniedziałek, 27 stycznia 2014

Oscar, Oscar, won ze sceny

Liritio bardzo chciałaby porozmawiać o Oscarach, ale niestety nie ma zbyt wiele do powiedzenia.
nie, żeby dotąd powstrzymywały mnie takie szczegóły 


Oscary nadal są nudne, od lat mniej więcej pięciu, o ile nie mylę się w rachubach.
Albo Liritio już nieodwracalnie postarzała się i zdziadziała?

"Kapitan Phillips" oficjalnie dołącza do grona TYCH filmów, które nagrody nie dostają, choć powinny."Social Network", "Michael Clayton", "Frost/Nixon" i dalej wymieniać nie będę
2013 rok to "12 Years a Slave" i Akademia chyba nie ma innej opcji. Chociaż może nas zaskoczą.

Gdzie w nominacjach za rolę główną zgubili Toma Hanksa?
Załapał się Leonardo, dadzą, nie dadzą?
Chyba nie dadzą, Christian Bale jest cacy wyborem, dla Liritio, i dla Akademii.

Chociaż Leonardo pozostaje tytanem Hollywood, Liritio odwiecznie woli go w tych innych rolach.
Z dawniejszych - "Co gryzie Gilberta Grape'a". Z tych pośrednich, "Złap mnie, jeśli potrafisz".
Z nowszych, "Revolutionary Road" (w której był naprawdę niesamowity), "Blood Diamond" i cudowne "Body of Lies", które nie wiedzieć czemu w Polsce przeszło bez najmniejszego echa. Mimo, że był to wierzchołek jakości w filmografii Ridleya Scotta ostatnich, nie przymierzając, dziesięciu lat... Od "Naciągaczy" licząc.

Najlepszy film Ridleya Scotta od 2004 roku. Tylko jakoś przeszedł bez echa...
"Naciągacze", Nicolas Cage, Sam Rockwell, 2003 rok, kiedy to było? I cóż się potem z Ridleyem stało? "Królestwo niebieskie", "American Gangster", "Robin Hood", "Prometeusz" i wreszcie wisienka na torcie, "The Counselor".
W jego najnowszym filmie ("Exodus") gra Christian Bale, Ben Kingsley i John Turturro, może podniosą Scotta z odmętów. Chociaż film dotyczący wyjścia Żydów z Egiptu... Może być odwrotnie, może Bale i reszta wpadną w czeluść Scottowego obłąkania.

Jeśli o chodzi o kategorię "aktor pierwszoplanowy", Liritio niezmiennie popiera Johnny'ego Deppa, w drugiej kolejności Joaquina Phoenixa... Że nie są nominowani, Matthew McConaughey wydaje się zabawnym finałem. Ale "Dallas Buyers Club jeszcze nie widziałam, więc o opinię ciężko.

Cuarona za "Grawitację" bym nagrodziła, Pyne'a może nawet bardziej. McQueena jeszcze chyba nie. Chociaż... Byle nie Russel, byle nie Scorsese
Zastanawia mnie, co w tej kategorii robi David O. Russel, kiedy tak naprawdę jeszcze od podłogi nie odrósł.
O jego muzowatej Jennifer Lawrence aż przykro pisać. Lubię ją jako młodą aktorkę, która miała ciekawy start, świetną rolę w "Winter's Bone", lubię jako kwiat młodzieży, z czasem przeradzający się w ogromny talent.
Ale obecnie? Won ze sceny!

A Matthew byłby zabawny z łysym złotym ludkiem w dłoni.
Ogółem do aktorek podejścia mam mieszane. Drażni mnie kolejna nominacja dla Meryl Streep, aczkolwiek tutaj Blanchett nie ma raczej równorzędnej przeciwniczki. Aż szkoda, pewniaki są równie nudne co amerykańska flaga.
Zadziwiająco, w tym roku ciekawszą kategorią jest aktorka drugoplanowa.

Liritio cieszy oczy "Polowaniem" w zagranicznej kategorii, Mads Mikkelsen górą!
Chociaż innych nominowanych nie widziałam, może któryś by mnie powalił na kolana?

Liritio cieszy oczy Desplatem za "Tajemnicę Filomeny".
Alexandre Desplat... Moja mini Ziemia Obiecana, jeśli o Oscarach mówimy. Dajcie mu wreszcie tę łysą statuetkę!

Oczywiście Williams za "Złodziejkę książek". Już nie mam na to siły, aż dziw, że Akdademia jeszcze ma.
To niech już wygra Newman za "Ratując Pana Banksa"...
Z tych filmów widziałam jedynie "Grawitację", ale bez oglądania trzymam kciuki za Desplatową "Philomene". Jeśli Clooney może go zatrudniać przy swoich filmach ("The Monuments Men"), Oscar też powinien się znaleźć w jego łapce. W końcu Złoty Kawaler Hollywood wie co robi.
tutaj miałam na myśli Clooneya, nie złotego Oscara

A jeśliby mówić o tym, co rzeczywiście Liritio w tegorocznych Oscarach pociąga, to jednak "Dallas Buyers Club" i "Her".
cicho sza, że żadnego jeszcze nie widziałam...
Liritio cieszy oczy jeszcze niewidzianym "Her".

8 komentarze:

Judith pisze...

Też bardzo czekam na Her. Walentynki już zaplanowane i wiadomo na co wyciągnę mężczyznę do kina ;) Uwielbiam Joaquina Phoenixa i obsypałabym go łysymi złotymi statuetkami od stóp do głów ;)
Dallas Buyers Club pociąga mnie chyba najmniej. Chociaż wiem, że tutaj też będzie mizianie przez ich twórców złotych ludzików. Jednak i tak pewnie obejrzę, bo planuję obejrzeć większość nominowanych filmów (jeśli nie wszystkie).
Twój wpis mnie ostatecznie przekonał do obejrzenia Kapitana Philipsa. Lubię piratów, ale tych z kilku wieków przed moim urodzeniem ;]

Baaaaardzo lubię Jennifer Lawrence, ale na pewno nie dostanie Oscara. Zgarnie go Lupita za rolę 12 years a slave. W ogóle to będzie jeden wielki triumf tego filmu.

Polowanie! Oj jakbym bardzo chciała statuetkę dla tego filmu. Chociaż nie widziałam pozostałych ;)

suzarro pisze...

Co do Lawrence to mam mieszane uczucia- nie widziałam jeszcze "American Hustle", ale też nie byłabym zadowolona z jej kolejnego Oscara.
Aha i nadal żałuję, że Glenn Close nie dostała nagrody za "Alberta Nobbsa" ;).

tamaryszek pisze...

Liritio, no co tu typować, kiedy sporo jeszcze niewiadomych. Przynajmniej dla mnie, czekającej na oficjalne premiery (Witaj w klubie, Tajemnica Filomeny). A wlaśnie Judi Dench i Matthew McConaughey mają moją przychylność w ciemno. Matthew już za epizodzik w "Wilku z Wall Street". Jesli nie Judi to Cate Blanchett.
Jeśli nie Matthew, to byle nie Chwetel Eijofor! W ogóle: zero statuetek dla "Zniewolonego" - tak mi dopomóż, (kto ma wpływ).
Jedno pewne: trzymam kciuki za film z Madsem Mikkelsenem (Polowanie).

O rany! Głupio się przyznać, ale olśniło mnie. Jennifer Lawrence to ta dziewczyna z "Do szpiku kości" (Winter`s Bone). Ja w ciężki zimowy sen zapadłam, że nie skojarzyłam pannicy z Igrzysk... i Poradnika... z tą charyzmatyczną postacią z niebieskosinej opowieści z prowincjonalnych Stanów. Jestem w szoku. ;)

liritio pisze...

Judith, też uwielbiam Phoenixa :) a Kapitan Phillips to taki film jak np. "Michael Clayton" (oczywiśnie tematycznie zupełnie odległy), spokojnie dopracowany do ostatniej kropki. Bez sza;eństwa może, ale jak np również "Frost/Nixon" (też tematycznie odległy), to są filmy, które mnie najbardziej zapadają w pamięci mimo stonowanych emocji. I dla mnie takie bywają najlepsze filmy roku, zawsze nominowane, nigdy nie nagrodzone.

A o "Zniewolonym" nie bardzo mam opinię, filmu nie widziałam. Ale niestety domyślam się, jakiego rodziaju jest to film i raczej nie zobaczę. Nie dlatego, że bardzo zły czy coś, ale mnie pompatyczne melodtramaty drażnią przeokropnie.


Suzarro, Glenn Close!!! U Liritio Close to same wykrzykniki. Zawsze kojarzy mi się z Meryl Streep, a niestety tylko jedna z nich ma na koncie coroczne nominacje do nagrody Akademii. Szkoda.

liritio pisze...

Tamaryszku, typownie mimo niewiadomych to też zabawa :)) Ale wiesz, istnieje też funkcja domysłów, które po wielu latach zainteresowania kinem bardzo często znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. I np. jestem pewna, że dla mnie filmy roku to "Kapitan Phillips" i "Dallas Buyers Club", trzecia na bank (z nominowanych) byłaby "Tajemnica Filomeny", na pewno będzie to świetnie zagrany, słodko gorzki, uroczy film. Zobaczysz.
Czekam bardzo a "Her", ale jest cień szansy, że się zawiodę.
Czytałam Twoją recenzję "Zniewolonego", nie wiem czy się zgadzam, filmu nie oglądałam, ale domyślam się, że możesz nie kłamać w tej krytyce.

Co do Lawrence, chyba wszyscy są w szoku. Dylemat w tym, że poza "American Hustle" - zły film z kilkoma dobrymi rolami, w tym w sumie jej - ja wybieram Lawrence z "Do szpiku kości". A ta Lawrence już chyba nie istnieje.

odzież używana hurtownia pisze...

świetny blog :)

kupię spółkę pisze...

Mogłabyś napisać jak się sprawdziły przewidywanie dotycz\ące oskarów ;)

Anonimowy pisze...

Oskary są przereklamowane!

Prześlij komentarz