Fotografia jest moim niespełnionym marzeniem, najdawniejszym hobby, które ma cykliczne reaktywacje, i źródłem wszelkiej radości. Jeżeli chodzi o moje zdjęcia - zdecydowanie Warszawa i jej wszelkie uroki (głównie mam na myśli ludzi) wygrywa jako mój ulubiony temat. Miasta, tłum, ludzie mnie interesują, a że większość życia spędzam w Warszawie, siła wyższa.
Natomiast fotografię reportażową zdecydowanie cenię w tym zawodzie najbardziej. Jakiś czas temu wspominałam o Natchway'u, uważanym przeze mnie za genialnego fotografa.
Ale zdjęcia mody, portrety, te ubarwiające świat, rozrywkowe, kolorowe, jak i te przybliżające zjawisko mody jako takiej, czy sławy - nie można pomijać tej ogromnej części fotografii. O dziwo (a może i nie o dziwo) najsławniejsi, och i ach, wcale mnie nie ruszają. Też fakt, że nigdy nie przeczesywałam nazwisk kolejnych fotografów, u mnie to działa na zasadzie błysku - zobaczę świetne zdjęcie i muszę wiedzieć kto, gdzie i jak. Dlatego najsławniejsi według mnie, wcale nie muszą takimi być w branżowej rzeczywistości, a możliwe, że jakichś innych "najsławniejszych" nie znam. Ale np. Anne Leibovitz, czy Demarchelier (tak, to właśnie są ci według mnie "naj") są mało porażający.
Co innego Lauren Dukoff. Jej strona zawiera sporo zdjęć, wątpię żeby wszystkie. I te zdjęcia do mnie przemawiają, mają nastrój. Nie są jak bańki mydlane - śliczniutkie i puste. Niektóre drapieżne, niektóre spokojne, jedne smutne, inne gniewne. Ale nie są robione po to, żeby zaznaczyć jedynie piękno fotografowanego obiektu - widać, że z założenia miały wydobywać charakter osoby czy sytuacji. I to się pani Dukoff udaje bardzo zgrabnie.
Pierwsze jej zdjęcie, na które zwróciłam uwagę, Joe Henry. Im dłużej na nie patrzę, tym większą mam ochotę nigdy nie przestawać.
I kolejne, po którym Lauren Dukoff pokochałam, Sting. Zdjęcia ludzi wymagają odrobiny kooperacji obu stron, pomysłu i szczęścia, żeby uchwycić najlepszy moment. Voila! Ja chcę więcej.
I to światło, którego Dukoff tak przebiegle używa. Chętnie bym się zakochała.
Tyle o fotografii. Na razie.
Zdjęcia ze strony autorki: http://www.laurendukoff.com/
3 komentarze:
Zajrzałam na stronę i biję pokłony! Naprawdę kobieta ma talent...!
A jeśli chodzi o moich ulubionych fotografów to na pierwszym miejscu forever jest Saudek!!!
I lubię też Doisneau, którego album kupiłam kiedyś na targach książki w Warszawie w prezencie mojemu Mężowi (atki impuls zupełny) i od czasu do czasu sięgamy po niego, żeby nasycić oczy. Ale to zupełnie inny rodzaj zdjęć.
Pozdrawiam.
Saudek :) też lubię tego pana.
A Doisneau zawsze kojarzy mi się z Cartier-Bressonem. Ale też nie znam za dobrze jego zdjęć, tylko kilka kojarzę.
Strona absolutnie ląduje w ulubionych - tak klimatycznych zdjęć dawno nie widziałam. Urzekło mnie to, ze nie są przepełnione tanią symboliką, pokazują, co jest. I to światło... rozpływam się.
Prześlij komentarz