Chcecie poznać jedną z moich ulubionych piosenek? Poniedziałkowe popołudnie, w moim przypadku chwilowo spędzane przy (zimniej już niestety) kawie, wydaje się dobrą okazją.
Francis Cabrel, "Petite Marie". W poniższej wersji najbardziej.
I chciałabym, żeby znowu było lato, a przynajmniej wczesna jesień. Miesiąc wstecz, czy to tak dużo? A liście nadal byłyby zielone i złote...
Z wieści kinowych, planuję obejrzeć "Baby są jakieś inne" Koterskiego, znajomy po premierze cieszył się bardzo, wszem i wobec polecał, a więc po wstępnej chęci delikatnej, zwiastunowej, przeszłam w stan chęci większej.
Tak czy inaczej, tekst "ale ona widać aż tak bardzo mnie nie kocha aż tak bardzo" podbił moje serce. I to mruganie.
Zobaczymy, czy chęć szczera zaprowadzi mnie za tydzień do kina i zostanie usatysfakcjonowana dobrym filmem.
Jak sądzicie?
5 komentarze:
uwielbiam tego Pana:) pozdrawiam
Kocham język francuski, chociaż jego nauka idzie mi jak droga przez mękę. Nie jestem żadną poliglotką niestety :(
"Petite Marie" to magiczna, muzyczna perełka. Pierwszy raz słyszałam ją bardzo dawno temu i do dziś wspominam z nostalgią :) Zdecydowanie poprawiłaś mi dziś humor tą piosenką :) Dziękuję!
Na "Baby sa jakieś inne" wyciąga mnie mój chłopak, któremu kumpel naopowiadał jaki to świetny film. Niestety, ale mi bardzo rzadko podobają się wspołczesne polskie filmy.
"Seksmisja" TAK! Komedie romantyczne, w których wszędzie są te same serialowe gęby NIE!
Pozdrawiam :)
Montgomerry, ja też :)
Przyjemnostki, cieszę się, poprawianie sobie humoru z pomocą "Petite Marie" to świetny sposób :)
Po "Babach..." nie spodziewam się cudów, ale i tak mam ochotę to zobaczyć, pośmiać się w końcu w kinie z polskiego filmu. Ostatnio miałam tę radość na "Testosteronie", a kiedyż to było!
Natomiast produkowane ostatnio przez polskich filmowców komedie romantyczne, zgadzam się, tragedia i skład drewna, a nie aktorzy. Ale też mam wrażenie, że powoli to się zmienia. A film Koterskiego zapowiada się nieźle.
Piosenka bardzo, bardzo ładna - też lubię język francuski.
Na film również się wybieram - Testosteron uwielbiam - śmieję się za każdym razem.
Ostatnio byłam na "Złej kobiecie" - totalny absurd, ale byłam tym absurdem zachwycona - może to dziwne i źle o mnie świadczy, nie wiem. Bawiłam się doskonale. :)
A wiesz, jak oglądałam zwiastun złej kobiety, padłam już na samym początku z radości i planuję zobaczyć ten film jak wyjdzie na dvd :)) Jeżeli źle to ma świadczyć, to masz we mnie towarzystwo :)
"Testosteron" oglądałam kilka razy i szkoda, że ich kolejne komedie to już takie nieudanie odgrzewane kawałki.
Prześlij komentarz