środa, 25 listopada 2009

Smuteczki, ploteczki i czcze obietnice :)

W ramach postanowienia przednoworocznego na pewno w końcu napiszę coś o "Dziewczynie o szklanych stopach" i panu Groganie, i tych wszystkich przeczytanych ostatnio kryminałach... i może w końcu o "Gdzie krokodyl zjada słońce" (tak, czytałam tę książkę we wrześniu), skoro już wyzwanie na peryferiach mi umyka, chociaż na własnym blogu się wykażę. Ale jakoś jesień mnie obezwładnia totalnie, nic mi się nie chce, sprzątać (dobra, wiosną też mi się nie chce), gotować, studiować, czytać też nie. Nawet ładnie ubrać, umalować i wyjść codziennie z domu mi się nie chcę, ale to muszę... Chociażby dlatego, że C. stanowczo odmówił mieszkania z kobietą zamieniającą się w warzywo na kanapie :) oczywiście tak naprawdę chodzi mu o to, że nie chce mu się robić zakupów...
Najchętniej zamarłabym tępo przed komputerem i obejrzała jakiś wciągający serial - tak żeby się ładnie odciąć od rzeczywistości, która swoją drogą jakoś mało przyjemna się ostatnio zrobiła.
Niech lato wróci!
Także zamiast recenzji filmowo-książkowych, niezastąpiony Sinatra. On jest przecież wieczny i dużo fajniejszy ode mnie. :)

4 komentarze:

Medola pisze...

Czy ten Sinatra nie dodaje Tobie energii ?? Bo dla mnie to uwalniacz endorfin :-)
Wiem coś o warzywku na kanapie- zamieniam się powoli w coś z korzonkami ,niestety jesień również na mnie nie wpływa zbawiennie...

Życzę pogody ducha,mimo wszystko..
Med-ola.blogspot.com

liritio pisze...

Dziękuję :) dzisiaj jakby mi weselej - słońce wyszło na sekundę albo dwie.
A Sinatra to podstawa dobrego humoru! Moje ukochane "Strangers in the Night" albo "Bad Boy Leroy Brown" wywołują uśmiech natychmiastowy. Niestety na krótko, bo potem patrzę za okno na tę szarą jesień, brrr...
Ale Tobie życzę dużo lepszego humoru :D

neta pisze...

Hmm, a u mnie w sumie słońca nie mało, oczywiście jak na tę porę roku;) Ale wychodzenie to i tak koszmar jakiś, o 6:50 rano siłą rzeczy jest szaro i tylko czekać kiedy będzie zupełnie czarno ;) Więc i ja ostatnio najchętniej zapuszczam korzonki na kanapie ;) Ale staram się, staram to zmieniać :)
A Tobie porządnej dawki lepszego nastroju życzę :)))

liritio pisze...

neta: dziękuję bardzo, ostatnio pogoda jakby lepsza i mnie też jakby lepiej :)
a wychodzenia o 6.50 szczerze współczuję, chyba tylko latem tak straszna pora może mieć swój urok.

Prześlij komentarz