poniedziałek, 16 listopada 2009

"Bez krwi", czyli krótko i... I tyle.

Przede wszystkim, "Jedz, módl się i kochaj" - czy tylko ja nie jestem w stanie przebrnąć przez pierwsze 50 stron? A może tajemnicą tej książki jest właśnie to, że na 51 stronie zaczyna być fascynująca? Tyle się dobrego nasłuchałam i naczytałam o Elizabeth Gilbert, że poczekałam grzecznie w bibliotecznej kolejce i pożyczyłam. I co? Wielkie nic! Jakoś magia "Jedz, módl się i kochaj" do mnie na razie nie dotarła i chyba już nie dotrze.

Natomiast "Bez krwi" Baricco połknęłam szybko - to jest cieniutka książka - i oczywiście jestem zachwycona stylem, tak samo delikatnym i plastycznym, jak w "Jedwabiu". Tylko niestety nie do końca zrozumiałam treść. Znaczy nie, każde słowo z osobna i ogólny sens jest całkowicie dla mnie jasny. Zabójstwo ojca i jego syna na farmie, ocalała córka - Nina, oszczędzona przez młodego chłopaka, który nigdy nie zapomniał widoku tej małej dziewczynki pod klapą w podłodze. Po latach ta dwójka spotyka się ponownie, i... Właśnie, i co? Przeczytałam "Bez krwi", zamknęłam i zadumałam się nad faktem, że po tej lekturze nie mam absolutnie nic, nad czym mogę dumać. Masło maślane, ale tak właśnie było. "Bez krwi" nie wywołało we mnie ani jednego wzruszenia, ani jednego znaku zapytania, ani jednego wniosku z przeczytanej książki. Zero emocji i ciągu dalszego, jakbym przeczytała kilkadziesiąt pustych stron.
A przecież "Jedwab", także krótki, wywołał we mnie mnóstwo różnych uczuć, nie tylko zachwyt ogólny, więc nie w długości (a dokładniej jej braku) leży problem. Tylko w czym?

4 komentarze:

zaulek ksiazki pisze...

:) Jedz, módl się i kochaj też nie mogłam znieść, chociaż przeczytałam do końca. I po 50 stronie jest tylko gorzej!

liritio pisze...

:) tak, to chyba mnie przekonałaś, że na stronie 50 powinnam zakończyć. Swoją drogą to dziwne, temat niby fajny i kobieta umie pisać, a jednak nie jestem w stanie tej książki strawić.

Chihiro pisze...

Ha! Ja tez pisalam o tej ksiazce (czytalam po angielsku) i mialam odczucia podobne do Twoich. Niby wszystko w porzadku, ale bez wzruszen. Ja obwiniam tu niewielka liczbe stron, gdyby autor troche to rozpisal, emocji byloby pewnie wiecej. Jakos tak watek spotkania, przebaczenia itp. nie zostal moim zdaniem pociagniety tak, jak powinien byl byc pociagniety.

liritio pisze...

Chihiro, możliwe, że problem leży w dlugości, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że pisarz klasy Baricco źle napisał książkę, bo odechciało mu się przed końcem :) ale fakt pozostaje faktem, że niedosyt jest, jakby czegoś zabrakło. Chociaż język nadal piękny!

Prześlij komentarz