Jest zimno, to znaczy mnie jest zimno, nie wiem jak innym. Zaczynam z pewnym zdziwieniem dostrzegać, że C., który pochodzi z drobinę cieplejszego kraju, po dwóch latach lepiej się dostosowuje do polskich warunków zimowych, niż ja. Tak, według mnie to już zima.
A jak jest tak przytulnie i słodko pod kocykiem, z herbatką i... notatkami z wykładu (mnie też to boli). Czytania więc na razie nie ma, znaczy jest ograniczone (jakoś ani Saramago, ani Rudnicki nie wciągnęli mnie zbytnio, a przecież nie przyznam się tak od razu, że zamiast tego czytam kryminały P.D. James i zastanawiam się, co właściwie mnie w jej książkach wciąga).
Zostają więc przyjemności muzyczne.
2 komentarze:
Ja tez uwielbiam Iron & Wine, bylam nawet kiedys na ich cudownym koncercie... Ach, rozmarzylam sie :)
O jak ładnie trafiłam :) ale może się przyznam, że Iron & Wine napotkałam dopiero niedawno, niemniej jednak poznaję coraz lepiej :)
Prześlij komentarz