piątek, 20 listopada 2009

"Zła krew", Grzegorz Gortat.

Bardzo podobała mi się ta książka i nie tylko dlatego, że była pierwszą naprawdę dobrą rzeczą, jaka wpadła mi w ręce w ciągu ostatnich tygodni.
Mały Michał ma problem w postaci tatusia, który zawiódł wszelkie pokładane w nim oczekiwania. Rodziców, żony, syna i całej reszty socjalistycznego społeczeństwa również. A że jaki ojciec, taki syn, Michał za każde podwinięcie nogi otrzymuje wykład: jak mógł wdać się w ojca. Przekleństwo, nie ojciec.
Mały Michał chodzi do socjalistycznej szkoły, a jego kolega jest Żydem. A on jest synem przestępcy. Oczywiście ma to wpływ na każdą jego ocenę.
Mały Michał rozumie otaczający go świat mądrością dorosłych – co zapewne wynika z faktu, że autor jest dorosły – ale Michał czuje się zagubiony. Zdeptany tą prześladującą go złą krwią, której wyjaśnienie dostrzega w końcu w „Braciach Karamazow”.
Mały Michał, w miarę jak robi się coraz starszy, podsumowuje nie tylko swoją matkę, którą z niewiadomej przyczyny określa nie mamą, ale Zofią Bodler, również sąsiadów, szkołę, kolegów i koleżanki, rzeczywistość socjalizmu. Ale nie odnosi się do tej RP, w której talerze są na łańcuchu. Odnosi się do RP, w której ludzie są zamknięci w klatce ustroju oraz własnego ograniczenia umysłowego. Odnosi się nie do RP w której czołgi wyjechały na ulicę, a księdza Popiełuszko znaleziono z poderżniętym gardłem, ale do tej RP, w której dyskryminacja i podział na lepszych i gorszych zaczynał się już w szkolnej ławce, kultywowany przez zaślepionych, zaplutych socjalizmem nauczycieli.

Stary Jochanan u schyłku życia znajduje Michała – a dokładniej Michał znajduje jego – któremu może opowiedzieć swoją historię, będącą jednocześnie historią wszystkich Żydów którzy przeżyli holocaust jak i opowieścią jednego poety, Jochanana Fajnera.

„Zła krew” to kilka różnych strumyczków połączonych w jedną, wciągającą całość. Antysemityzm, socjalizm, bezmyślne i okrutne szufladkowanie – to są pojęcia mające część wspólną. A do tego wszystkiego piękny język i proszę – książka, którą połknęłam w całości. Teraz oblizuję się u szukam „Szczurów i wilków”.

1 komentarze:

Anhelli pisze...

Jak dla mnie, w tej chwili, o tej porze roku, trochę za ciężka książka, ale jednakowoż, bardzo interesująca. Może kiedyś...

pozdrawiam serdecznie :)

Prześlij komentarz