
Grzecznie zapytam, po co klimat serialu, faktycznie kultowego i jedynego w swoim rodzaju (widziałam jeden sezon jakiś czas temu, a do tego pamiętam z dzieciństwa dające czadu odcinki - MacGayver mógł się schować), w filmie kręconym prawie trzydzieści lat później? To się nie godzi, już nie te czasy, nowe możliwości, a poza tym odgrzewane hity, które są znacznie gorszymi kopiami oryginałów przyprawiają o niestrawność. A nowej "Drużynie A" udało się uniknąć tego nieszczęsnego kalkowania starego.
A przecież znam chłopaka, który uwielbia "Drużynę A", ma dzwonek z motywem przewodnim ustawiony w telefonie i obejrzał 5 sezonów, podejrzewam, więcej niż raz. I jemu się podobało. Także nie pozostaje mi nic innego, jak tylko dodać, że fanom "Drużyny A" w odcinkach film ma prawo się podobać, chociaż podobieństwo do serialu w nim żadne.


B.A. Baracus wyszedł chyba najgorzej, wcale nie ze względu na kiepski poziom aktora, bardziej ze względu na kiepski poziom rozpisania jego postaci. Całe to niepotrzebne zamieszanie z jego rzekomym nawróceniem się jest jedyną bzdurą z tego filmu, która faktycznie drażni. Natomiast Murdock... Sama nie wiem, z jednej strony nie mam mu nic do zarzucenia, ale z drugiej wydawało mi się, że zagrany przez Sharlto Copleya pilot-szaleniec, był jedynym elementem filmu naprawdę przekalkowanym z serialu. Kiedy cała reszta obsady raczej luźno upodobniała się do kultowych postaci z lat 80tych, Murdock był dokładnie taki sam. Może to dobrze, może nie, mnie Copley nie porwał, chociaż szalony Murdock jest świetnym charakterem.

Co na pewno jest przewagą w stosunku do serialu, to fabuła jednak o kilka stopni bardziej skomplikowana, niż budowa cepa. Film ma tę wyższość nad serialem, że jest czas na rozwiązywanie wątków pobocznych i lepsze rozpisanie charakterów najczarniejszych z czarnych.
Także polecam Wam z całego serca film, w którym czterech dzielnych wojaków realizuje kolejny plan (nie)doskonały, tłum ludzi robi się nawzajem w konia, wióry lecą, wszyscy strzelają, w międzyczasie z ogromnym wdziękiem przerzucając się tekstami, które rozbawiły mnie do łez. Czeka Was latanie czołgiem i wizyty w solarium, a linijka "nieźle się strzaskałeś" chyba już na zawsze pozostanie jednym z moich ulubionych cytatów filmowych.
4 komentarze:
Nie wiedziałam nawet, że powstała wersja pełnometrażowa! Dryżuna A to nieodłączny element mojego dzieciństwa. Chyba czas wybrać się do kina :)
Film jest na liście do obejrzenia. Cieszą mnie pozytywne opinie. Zaintrygowałaś mnie Bradleyem jako zwierzątkiem, sama zastanawiam się o jakie może chodzić.
Tylko ostatnio mam kryzys filmowy, nie chce mi się nic oglądać. Przerwałam w połowie "Taking Woodstock", tak po prostu.
Lilithin, czas zdecydowanie, film jest naprawdę wart dwóch godzin :)
Agna, właśnie to zwierzątko jest problematyczne, mam wrażenie, że chodzi o jakiegoś gryzonia, ale sama nie wiem...
Ja mam za to kryzys czytelniczy, każda książka mnie nudzi, męczy, albo jest tak głupia, że robi się źle.
A "Drużyna A" jest cacy filmem.
Szczerze jak dla mnie ten film to jedna wielka żenada... Aktorom brakowało "tego czegoś", co mieli ci z serialu... a o filmie powiedzieć "kiepski" to delikatne słowo.
Prześlij komentarz