Kryminały można by podzielić na dwie kategorie: te, które polubiłam ze względu na akcję oraz te, które oczarowały mnie głównym bohaterem. Oczywiście najlepiej, kiedy książka podpada pod obie kategorie, niestety mnie jakoś rzadko się to zdarza. A dobra postać detektywa jest niezwykle istotna, kiedy przychodzi do czytania kryminałów. Niedawny wybuch fascynacji kryminałami Mankella na pewno był w dużej mierze związany z osobą Kurta Wallandera, a rzucanie takimi nazwiskami jak Bosch, Rhyme czy Maigret wywołuje dzisiaj taki sam uśmiech, co nieśmiertelny Poirot. Oczywiście preferencje są różne, ale nie wątpię, że niezwykle uroczy kapitan Michał Exner, również zyskałby wielu zwolenników, nawet jeśli obecny świat wygląda zupełnie inaczej, niż socjalistyczna Czechosłowacja.
Teraz już wszyscy mamy prawo do fantazji, ukochany bohater nie wystarcza, żeby był kolorowo ubrany. A kapitan Exner trochę na tym polega. Jest oczywiście na swój sposób idealny, bo i elegancko ubrany, i przystojny, i doktor (historii sztuki bodajże), i sypie dowcipem, i alfa i omega. Ale poza ową idealnością, która jest dość zabawna obecnie, gdy już przyzwyczajono nas do detektywów z problemami, najlepiej brzydkich detektywów z problemami, Exner jest rzeczywiście dowcipny i kojarzy mi się z niezwykłą indywidualnością. Jedną z takich osób, która pojawia się trochę znikąd i odchodzi w siną dal, a w międzyczasie z niemałym wdziękiem rozwiązuje zbrodnie.
Właśnie, morderstwa w Czechosłowacji… Intryga polityczna to raczej nie jest, prędzej interesujące elementy socjologiczne można być w książkach Erbena odnaleźć. Ale także nie jest to prosta historyjka z przystojnym policjantem w roli głównej, raczej czeska wersja „Morderstw w Midsomer”. Tyle, że Exner pomiata swoimi podwładnymi w dużo zabawniejszy sposób, niż inspektor Barnaby. Wręcz z polotem pomiata (cóż za składnia!).
Vaclav Erben i jego sztandarowy główny bohater umilali mi kilka wieczorów. Najpierw „Tajemnicą złotego księcia”, a potem „Śmiercią utalentowanego szewca”. Chociaż może „Tajemnica złotego księcia” przedstawia bardziej skomplikowaną intrygę, z bardziej złożonym rozwiązaniem, „Śmierć utalentowanego szewca” również wciąga, szczególnie, że w tle Erben opisał czeską prowincję.
Nie widziałam, nie słyszałam i nic nie wiem o jakichkolwiek innych jego książkach przetłumaczonych na język polski. Dla tych szczęśliwców, którzy dadzą radę po czesku, mam dobrą wiadomość, że książek z kapitanem Exnerem jest czternaście. Cała reszta, ze mną na czele, może jedynie ronić krokodyle łzy nad czeskim samouczkiem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz